23 września 2014

Naturalne farbowanie cz 1.

Zachciało mi się farbować naturalnie. Zachciało mi się oczywiście w zeszłym roku zimą, kiedy wszystkie interesujące mnie rośliny już  nie były dostępne. Tego lata byłam już przygotowana i poczyniłam wiele różnych mniej i bardziej udanych eksperymentów.
Na początek zaopatrzyłam się w ałun potasowy, kilka pordzewiałych i niepordzewiałych gwoździ  i kawałek miedzi - to służy mi do robienia zaprawy. Wiadomo wełna, jedwab, tencel, bo tylko to farbuję (dopóki nie zachce mi się farbować jeszcze np. lnu czy bawełny i będę zaczynała wszystko od początku:) ). No i najważniejsze -zioła. Niektóre użyte od razu, niektóre suszone.
Filcuję sobie w ramach wolnego ( haha!) czasu  i ufilcowane "dzieło" farbuję. Wielkość dzieła zależy od ilości surowca barwiącego. Staram się dawać 1:1.
Na pierwszy ogień poszły nagietki. Wyszedł mi ładny żółty , słoneczny kolor. Kawałek wełny bez zaprawy ałunowej ledwo załapał kolor z nagietek.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz