Baaaardzo swobodne. Nic kompletnie o tej technice nie wiem, oprócz tego, że zawija się drutem drut. I to, że jak ktoś to robi umiejętnie, to mu wychodzi coś pięknego.
Ja miałam do dyspozycji kłębek miedzianego drutu spisanego na straty przez mego lubego, bo popaćkany był jakimś klejem. I swe niecierpliwe, nerwowe łapki. No to zabrałam ten nieszczęsny drut i zaczęłam nawijać.
Pierwsza wyszła bransoleta. Oczywiście tak wyszła, jak ją sobie wyobraziłam :D
Potem był pierścionek z moim kochanym koralikiem, który mam przy sobie odkąd przeczytałam "Karolcię". Życzeń nie spełnia ale teraz się przynajmniej nie wturla pod podłogę :)
Kolejny cudak- zawieszka z koralikami
i zawieszka z koralem
I to tyle jeśli chodzi o moje wyroby druciane :)
ciekawa i pomysłowa Twoja nowa biżuteria, a ja pierwszy raz spotykam się z taką techniką! gratuluję odwagi i talentu! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń